Kiedy Marysia miała kilka miesięcy, karmiłam ją przed każdym spacerem, żebyśmy jak najdłużej mogły być poza domem. Ryk z głodu oznaczał natychmiastowy powrót, więc jeśli nie udało się wyjść natychmiast po karmieniu, czasem całkiem odpuszczałam spacer. Odkąd mała zaczęła stałe posiłki, nie musiałam już być tak restrykcyjna czasowo, bo podczas spaceru ratują mnie [i Marię] szybkie i wygodne przekąski.
Kryteria są proste:
- nie brudzi,
- łatwe w transporcie,
- łatwe w przechowywaniu,
- nie wymaga dodatkowych przedmiotów,
- jest trwałe,
- w miarę możliwości zdrowe.
Punkt pierwszy jest oczywisty. Dziecko upaćkane bananem lub zalane sokiem z brzoskwini już na początku spaceru, może przyprawić o palpitacje serca. Przekąski powinny być łatwe w transporcie, nie powinny więc wymagać ułożenia w określonej pozycji [np. żeby nic się nie wylało] i nie powinno im się nic stać po niedbałym rzucie do wózkowej torby czy kosza. Przechowywanie nie powinno też wymagać specjalnych pojemników, wystarczająca niech będzie foliowa torebka czy małe pudełeczko. Ich zjedzenie powinno być możliwe bez dodatkowych przedmiotów, takich jak sztućce czy naczynia, o których po pierwsze trzeba pamiętać przy pakowaniu, po drugie muszą być zabezpieczone na czas podróży, a po trzecie po konsumpcji trzeba je nadal ze sobą wozić i mogą jeszcze pobrudzić wózek. Jedzenie powinno być trwałe, tak żeby nie było konieczności przygotowywania go tuż przed wyjściem [np. kanapka, czy obrany owoc], a niezjedzone jednego dnia mogło spokojnie poczekać na kolejny dzień. No i last but not least – chociaż trudno, żeby produkt trwały był zawsze najzdrowszą możliwą opcją, to jednak staram się tu wznieść nieco wyżej niż byleco kupione po drodze w kiosku.
1. Domowe biszkopty z tego przepisu. Tak, to trochę autopromocja, ale przeczytałam składy prawdopodobnie wszystkich biszkoptów dla niemowląt dostępnych na rynku i naprawdę nie ma dobrego gotowego produktu w tej kategorii. Jeśli więc nie chcesz dawać dziecku oleju palmowego, substancji spulchniających i dużych porcji cukru, zachęcam do wypróbowania mojego przepisu, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś/eś ;) Samodzielnie przygotowanym biszkoptom możesz nadać dowolną wielkość i kształt, tak aby ich jedzenie było wygodne dla Twojego dziecka.
2. Wafle ryżowe. Mogą być specjalne dla niemowląt lub najzwyklejsze dla dorosłych. Te pierwsze zwykle są smakowe, np. o smaku mango z BabyDream albo jabłkowe czy jagodowe z HIPPa. Wszystkie z nich mają porządny skład bez zbędnych dodatków [są słodzone skoncentrowanym sokiem jabłkowym, ale to jest praktycznie nie do uniknięcia w gotowych potrawach dla dzieci]. Te z BabyDream wychodzą lepiej cenowo. Można też kupić wafle ryżowe naturalne dla dorosłych, bez żadnych dodatków, tylko lepiej wybrać te cieńsze, żeby maluch zmieścił je do buzi.
3. Chrupki kukurydziane wśród restrykcyjnych mam nie cieszą się dobrą sławą i są określane jako bezwartościowe. OK, ale nie żywimy nimi dziecka, tylko chcemy się poratować podczas spaceru. W tej sytuacji nie widzę przeciwwskazań. Wybierając chrupki, czy to z oferty dla niemowląt, czy z innej półki, warto sprawdzić skład i do koszyka włożyć te, które nie zawierają dodatku soli.
4. Suszone owoce takie jak jabłko czy gruszka. Wystarczy obrać owoc, pokroić w cienkie plastry i zostawić na 2 dni – zimą na kaloryferze, a latem po prostu na talerzyku. Najlepiej suszyć długie, podłużne pasy, które dziecku łatwo będzie trzymać w ręce.
5. Marysia bardzo lubi też tubki z musem owocowym. Zaczęliśmy od tych z HIPPa dla niemowląt [ok. 4,50zł za 90g], ale odkąd skończyła rok kupujemy tubki Kubuś [2zł za 100g]. Wszystkie tubki mają w składzie 100% owoców, więc nie waham się ich używać. Sporo osób pytało, czy Marysia nie brudzi się nimi. Nauka obsługi trwała dwie tubki, od trzeciej już nie trzeba było nic wyciskać, a mała paszcza sprawnie wciągała zawartość. Jedynie trzeba cały czas przytrzymywać opakowanie, bo mała sama za mocno je ściska.
GRATIS Pomysł nr 6 ;) Nietypową, ale zdrową i pożywną przekąską jest też ser żółty. Niestety ma tę jedną wadę, że nie nadaje się do transportu w upały. Jednak niewiele osób wie, że jest on bogatszym źródłem wapnia od twarogu, a ponadto zawiera dużo białka i witaminy B12. Dobry ser pokrojony w grubsze plastry sprawdzi się jako sycąca i pyszna przekąska!
Napiszcie, czy macie swoje patenty!
zdjęcie główne pochodzi z http://consettmagazine.com
U nas najbardziej sprawdzają się paluszki juniorki które wśród restrykcyjnych mam pewnie też nie cieszą się dobrą sławą :)
A co to za paluszki? Pierwsze słyszę :)
Chrupki kukurydziane nie spełniają warunku „nie brudzi” ;) Po karmieniu chrupkiem wózek w naszym przypadku zawsze jest do czyszczenia. Nie mówiąc o ubranku ;)
W takim razie polecam wafle ryżowe. Też po pyszczaku widać, że jadła, ale tragedii nie ma ;)
http://www.bdsklep.pl/lajkonik-60g-junior-paluszki,id-1120
Może Marysi też posmakują :)
Oj, olej palmowy ;) Nie daję takich rzeczy Marysi :P
Biszkopty i chrupki kukurydziane zawsze mamy w domu, u babci, w samochodzie itd. ;) W tubkach owocowych rozsmakowała się moja 6latka – normalanie owoców nie jada, więc takie tubki to same plusy dla nas. Pani gadżet jakiś czas temu pokazywała takie tubki do wielokrotnego napełniania ale ich nie znalazłam nigdzie :( buuu
to prawda że ciężko dostać te tubki a jak się je znajdzie to zestaw kosztuję kosmiczną cenę. Ostatnio pewna blogerka polecała tubki z Rossmann:
przeznaczone do kontaktu z żywnością (bezzapachowy silikon spożywczy),
– można myć w zmywarce,
– wykonane z bezpiecznych materiałów 100% BPA Free
– korek niekapek – gwarantuje szczelność
– duży otwór pozwala na łatwe napełnienie i dokładne mycie
– dostępne w trzech kolorach: różowy (na całe szczęście), niebieski, biały
– 2 pojemności 60 ml i 89 ml.
– przystępna cena: między 10 a 12 zł.
nazwana w sklepie – podróżna butelka silikonowa. Przeznaczona również do kosmetyków.
http://zblogowani.pl/wpis/553119/przekaska-w-tubce-tubka-na-przekaski