…czyli Świerszczyk 30 lat później! Co jest w środku i dlaczego warto kupić już dla 3-latka?
Kiedy niedawno łaziłam na spacerze z Helą i zobaczyłam w kiosku Świerszczyka na głos wykrzyknęłam „Whoa!”. Był to wyraz uczuć mieszanych – z jednej strony wzruszenia faktem, że widzę produkt z moich lat dziecięcych, a z drugiej strony podziwu, że udało się mu się przetrwać w czasach kapitalizmu i utrzymać przy zalewie magazynów typu „Barbie – moje różowe życie”.
Świerszczyk tytułuje się magazynem dla dzieci wczesnoszkolnych, jednak nie mogłam się oprzeć i postanowiłam przetestować na Marysi, czy już coś z tego zabangla. I okazało się, że bangla aż miło!
Co w numerze?
Każdy numer poświęcony jest jednemu zagadnieniu bliskiemu dzieciom lub nieco bardziej abstrakcyjnemu. Kilka ostatnich tematów przewodnich to: wiosna, Wielkanoc, rodzeństwo, ale też: ojczyzna, opera. Wszystkie są dobrą okazją do rozmowy z dzieckiem i spędzenia wspólnie czasu.
Wydanie zaczyna się „Małym czytaniem”, czyli krótką historyjką, w której część słów zastąpiona jest obrazkami. Marysia zawsze bardzo się cieszy, że może mi i mężowi pomagać w czytaniu. W każdej historyjce pojawia się nowy związek frazeologiczny, który jest okazją do szlifowania znajomości języka polskiego. Pewnie jeszcze niewiele z tego zrozumie i zapamięta, ale wychodzę z założenia, że jak się nie zetknie, to na pewno nie będzie wiedziała o co chodzi, a tak zawsze jest jakaś szansa, że coś zostanie w głowie.
Kolejnym stałym punktem programu jest cykl „Z pamiętnika Bajetana Hopsa”. Z tym cyklem mam pewien problem, bowiem ma on stałe i całkiem spore grono zwierzakowych bohaterów, jednak nigdzie nie jest opisane kto jest kto. W tekście są oni czasem nazywani odgatunkowo [np. "powiedziała Żaba"], a czasem z imienia ["ucieszył się Antoni"]. Lecz kto jest kto? Ja mam z tym problem i sądzę, że dla wszystkich nowicjuszy, niezależnie od wieku, ten tekst będzie niestety nieczytelny.
Komiks „Kotek Mamrotek” opowiada o zwierzaku, który zawsze wszystko robi na opak. Historyjka jest dowcipna i rysowana w jedynym w swoim rodzaju stylu. Opowiadana za pomocą obrazków historia jest też łatwa do przyswojenia i oswaja z komiksem.
„Ukryte słowa” to kolejna czytanka, w której część słów zastąpiono obrazkami – tym razem pisana wierszem. Zresztą wierszyków w numerze jest więcej i wszystkie na bardzo dobrym poziomie. Rytmiczne, klarowne, dobrze się czytające, interesujące dla dziecka.
„Chcę wiedzieć więcej” czyli ciekawostki związane z tematem przewodnim numeru. Są dość ambitne i abstrakcyjne, więc niekoniecznie nadają się dla 3-latka, ale bywa i tak, że młoda żąda czytania wszystkiego, nawet o tym z jakich części składa się opera… No cóż, na pewno nie zaszkodzi ;)
„Krzyżówkowo” to krzyżówka obrazkowa. W niektórych numerach rozwiązanie wymaga umiejętności czytania [podmiana liter w słowie], ale i tak jest dobrą okazją to odgadywania obrazków, a przyjemność wypełnienia krzyżówki przejmuje rodzic ;)
„Wielkie czytanie” to w przeciwieństwie do „Małego czytania” najdłuższa historyjka numeru [co za zaskoczenie! ;) ]. Na koniec kilka prostych pytań typu „prawda czy fałsz?” ułatwi omówienie opowiadania. Tak, omawiam z 3-latką to co jej przeczytałam. Nie, nie odpytuję jej w szkolnym stylu i nie zamęczam ;)
Oprócz tego w numerze znajdują się wierszyki, obrazki do kolorowania i różne zadania, o których niżej.
Kwadratowa Gra Tematyczna
Kwadratowa Gra Historyjkowa, Kwadratowa Gra Miejscowa… w każdym numerze znajduje się prosta gra do wycięcia. Dwanaście kwadratów z obrazkami stanowi punkt wyjścia do tworzenia opowiadania, a sześć kółek to zabawne odznaki-nagrody i okazja do wspólnego chichrania ["Tworzę utworek na podwieczorek"]. Wycięte elementy można mieszać z tymi z wcześniejszych numerów tworząc rozbudowaną bazę do zabawy. Świerszczyk proponuje proste zasady, np. układanie historii z trzech wylosowanych obrazków lub wspólne tworzenie jej z losowanych pojedynczo przez kolejne osoby kartoników.
Jeszcze nie mieliśmy czasu się w to pobawić, ale sądzę, że taka zabawa lub o nieco uproszczonych zasadach byłaby możliwa już z 3-latkiem. Zresztą kartoniki z obrazkami można wykorzystać na wiele sposobów, nawet z jeszcze młodszymi dziećmi, np. do nauki słów, kolorów etc. Polecam rodzicom z tradycjami planszówkowymi, którzy nie mogą się doczekać wspólnego grania :)
Dla starszaków
Część zadań dedykowana jest zdecydowanie dla starszych przedszkolaków i młodych uczniów. Do tej grupy zaliczają się łamigłówki i zadania na myślenie, wyszukiwanie ukrytych elementów na obrazku i różnic między obrazkami [trudne!], zadanie DIY czy „Uśmiech numeru”, czyli garść dowcipów na poziomie zerówkowicza ;) Także każde z wcześniej wymienionych zadań posiada dodatkowe polecenia, które wymagają umiejętności czytania, pisania lub liczenia.
Dla kogo Świerszczyk?
Już dla 3-latka większość wydania jest interesująca, chociaż żeby nikt ewentualnie nie był rozczarowany, muszę napisać, że Marysia jest bardzo książkowa i wspólne czytanie to jej ulubiony sposób spędzania czasu z rodzicami. Oczywiście 3-latek użyje Świerszczyka inaczej niż pierwszoklasista. Świerszczyk pozwoli poznać nowe zagadnienia, nawet dość ambitne, ale przedstawia je w interesujący i angażujący sposób. Do tematów abstrakcyjnych nie boi się podchodzić odważnie. Bez upraszczania, z całym bagażem wieloznaczności traktuje dzieci jako istoty myślące i za to mu chwała. Przedszkolak może nie rozumieć wszystkiego, jednak zawsze jest szansa, że coś zostanie w głowie. Gdy dziecko po raz kolejny spotka się z tymi zagadnieniami, już coś na ich temat będzie wiedziało. Dzięki temu wyróżni się w grupie, zadziwi innych uczestników rozmowy, będzie pewniejsze siebie.
Mocną stroną gazetki jest język – barwny, kwiecisty, zadbany, interesujący. Taki, o który coraz trudniej w przestrzeni publicznej, a nawet w książeczkach dla dzieci. Zresztą trudno się temu dziwić, jeśli autorami opowiadań i wierszy są pierwszoligowi współcześni autorzy dla dzieci – Grzegorz Kasdepke, Melania Kapelusz, Natalia Usenko.
Językowi nie ustępuje grafika. Nie wszystkie ilustracje są w moim guście, ale co ważne jest ich dużo, w różnych stylach, jedne mniej kolorowe, drugie bardziej, ale wszystkie dopracowane, ciekawe, niekoniecznie realistyczne. Pozwalają dziecku zetknąć się z różnymi stylami, wyrobić własną opinię i gust, rozwijać wyobraźnię.
Na pewno nie będziemy kupować każdego numeru Świerszczyka ani tym bardziej prenumeraty. Jedynie te numery, których temat przewodni będzie dla nas interesujący. Póki co większość taka jest ;) A najlepszą rekomendacją niech będą słowa mojej 3-letniej córki: mamo, poczytaj mi o operze.<3
Napisz pierwszy komentarz