…czyli próba generalna przed wakacjami z dzieckiem. Kilkudniowy miejski wypad był idealnym testem do oceny, co da się zrobić z małym dzieckiem w wakacje.
Dane wejściowe i założenia do wyjazdu:
- dajemy dziecku spać, kiedy chce, tak długo i tak często jak ma ochotę,
- standardowo 2 drzemki w ciągu dnia,
- Maryśka śpi niemal wyłącznie w jadącym wózku.
Postawiliśmy zwiedzanie outdoorowe. Wg mnie z roczniakiem nie ma co nastawiać się na muzea i wystawy. Dlatego nasz plan wyjazdu prezentował się następująco:
I dzień: Rynek, Stare Miasto, Park Jordanowski.
II dzień: w planach było Zakopane, ale zobaczyliśmy na kamerkach, że chmury są tak niskie, że nic nie widać, więc postawiliśmy na spacer po Kazimierzu.
III dzień: Zoo i powrót do domu.
A zatem klasyka. Było dużo spacerów, zwiedzanie od zewnątrz dla rodziców, a dla Marysi oglądanie świata z perspektywy wózka. W związku z tym, że Marysia śpi tylko w jadącym wózku, wykorzystywaliśmy ten czas na pokonywanie odległości. Choć zabraliśmy ze sobą nosidło, nie okazało się ono przydatne w mieście. Gdyby wycieczki eksterytorialne [Zakopane] doszły do skutku, moglibyśmy lepiej ocenić jego przydatność na długich dystansach. Wózek natomiast sprawdził się świetnie, w szczególności nisko opuszczana buda, która dobrze chroniła śpiące dziecko przed ostrym światłem.
Kluczem do sukcesu było zatem przemieszczanie się w czasie drzemek, karmienie po przebudzeniu, a następnie korzystanie z faktu, że dziecko jest spokojne, wyspane i najedzone. Wtedy można było udać się na obiad do knajpy albo na kawę. Wybieraliśmy ogródki, bo nie tylko łatwiej było wjechać wózkiem, ale też były bardziej atrakcyjne dla dziecka. Interesujące było nie tylko zmieniające się otoczenie, ale też wszystkie te osoby, które małą zagadywały, cmokały i robiły miny – dzięki temu mogliśmy w spokoju zjeść obiad i nawet nie trzeba było dziecka wyciągać z wózka.
Podczas wyjazdu Marysia jadła słoiczki, podjadała z naszych talerzy bezpieczniejsze dania, mieliśmy też ze sobą dużo przekąsek. Tani kubek termiczny o pojemności szklanki robił za termos na zagotowany rano obiadek, dzięki czemu Mary zjadała w plenerze ciepły posiłek. Natomiast jako deserki dobrze sprawdziły nam się tubki z musami owocowymi dla niemowląt. Przy karmieniu nie trzeba było nawet używać łyżeczki!
Jednak cały dzień w wózku by nie przeszedł. Mary nie lubi być zbyt długo spętana [o czym czasem boleśnie przekonują się stęsknieni dziadkowie ;)], więc konieczne było też małe brykanie i rozprostowanie kości. W tym celu mieliśmy ze sobą duży koc. Świetnie sprawdziła się też wizyta na placu zabaw, a czasem nawet zwykłe wspinanie się po mamie na ławce w parku. Poza placem zabaw, typowo dziecięcą atrakcją była wizyta w zoo. Marysia już od dawna interesuje się naszymi domowymi kotami, ale nie spodziewałam się, że entuzjazm do dzikich zwierząt będzie tak wielki. Podobały jej się wszystkie duże koty, żyrafy, nietoperze[!], żółwie[!], flamingi i inne ptaki. Przemawiała do nich :D
Na wypadek deszczowej pogody znaleźliśmy wcześniej w internecie kilka kafejek przyjaznych dzieciom. Na szczęście pogoda okazała się łaskawa. Zaś wieczorami, gdy zmęczona całodziennymi atrakcjami córa twardo zasypiała, rodzice grali w planszówki [tym razem wzięliśmy małą Agricolę - polecam!].
Ujęło mnie to, że pomimo iż Maryśka ma dopiero 10 miesięcy, wszędzie była traktowana jako równoprawny gość. Ani przez chwilę nikt nie dał nam odczuć, że z dzieckiem jesteśmy potencjalnym źródłem hałasu lub innego dyskomfortu dla pozostałych użytkowników. Wręcz przeciwnie. Czy to w apartamencie, gdzie oprócz piwa czekały soczki dla dzieci, czy w restauracji, kiedy podczas poczęstunku wiśniówką, Maryś dostała lizaka. Być może osoby, które mają już starsze dzieci, uśmiechają się teraz pod nosem, ale dla mnie to było naprawdę miłe.
Ani przez chwilę nikt nie dał nam odczuć, że z dzieckiem jesteśmy potencjalnym źródłem hałasu lub innego dyskomfortu dla pozostałych użytkowników. Wręcz przeciwnie.
Wróciliśmy przekonani, że miejski urlop to świetne rozwiązanie nie tylko na kilka dni, ale też na dłuższy pobyt. Bliskość wszelakich sklepów i usług sprawia, że można znacznie zredukować bagaż. Wszędzie jest blisko, a wachlarz atrakcji jest tak rozbudowany, że nie można się nudzić niezależnie od pogody. Całe 3 dni mieliśmy idealnie zapełnione, a przecież zrezygnowaliśmy z przejażdżki do Zakopanego, można było też zajrzeć do ogrodu botanicznego, Ojcowa, Tyńca, do tego atrakcje indoorowe i spokojnie można zaplanować miły, wygodny, ale i atrakcyjny dla wszystkich calutki tydzień.
Zastanawiałam się, co bym zrobiła lepiej następnym razem i wychodzi na to, że nic ;) Nawet pogoda była idealna.
Być może nadchodząca majówka to dobry czas na Twój test? :)
A może masz swoje sprawdzone patenty? Podziel się nimi!
I na koniec. Gdzie można się napić dobrej herbaty w Krakowie? Wszędzie wmawiali mi, że przynieśli właśnie dopiero co zalaną, odczekiwałam 2 minuty i miałam okropną siekierę :(
Widzę, że wózek świetnie się sprawuje ;) U nas też, u nas też :)) no i nie zamieniłabym go już na żaden inny. Dla Młodego mega wygodny, po chodnikach sam płynie,a pojemność kosza z każdym dniem mnie zaskakuje ;) Nam tylko ta „kieszonka” między pojemnikami na butelki/kubki zmieniła kolor ;)
Uwielbiam Kraków i ciągle mi go mało i mało :))
Tak, wózek super się sprawdza, i do spania, i do zwiedzania :) Nawet to turkotanie już mi nie przeszkadza. Sama nie wiem, czy się przyzwyczaiłam, czy wózek się „wyrobił”. I my też jesteśmy wiernymi fanami Krakowa :)
My wybieramy się do Krakowa w maju ale chyba na tydzień. Macie jakiś sprawdzony nocleg?
Byliśmy w HappyGuests Apartments i zdecydowanie polecam. Lokalizacja na 6, przy samych Plantach, kamienica ładna, odnowiona, zadbana, apartament samodzielny, w pełni wyposażony [włączając w to pralkę], nie było problemu z dostawieniem łóżeczka i krzesełka dla małej, właściciel bardzo miły. Tylko cena dość wysoka, ale załapaliśmy się na promocję i nie było tak źle :)