Już sam fakt pojawienia się niemowlaka wywraca życie do góry nogami, ale to nic w porównaniu do momentu, w którym staje się twarzą w twarz z decyzją, co spakować na wspólne wakacje i jak to zrobić, żeby nie zabrać ze sobą całego domu.
W pierwszej części najlepsze wybrane przeze mnie na wyjazd zabawki, gry i sprytne piknikowe przydasie.
Najgorszym wiekiem pod względem zabawek jest okres niemowlęcy. Nie można wtedy liczyć ani na kreatywne zabawy ze znalezionym patykiem, ani nie zajmiemy dziecka kupionym na straganie balonem czy innym gadżetem. Oczywiście można pozostać w pełni zaangażowanym rodzicem 24/7, stale trzymać malca na rękach i niezmordowanie pokazywać kolejnego pieska, ale jeśli w swoich planach wakacyjnych uwzględniliście choć chwilę w ciszy i bez dziecka na rękach, konieczne w tym celu są atraktory, które zajmą uwagę malucha choć na kilkanaście minut. Kluczowy jest wybór takich zabawek, które zajmują mało miejsca i mają dużo funkcji, żeby nie znudzić się przez czas urlopu.
Absolutnie najlepszą podróżną zabawką niemowlaka jest dwustronna kostka Tiny Love. Kostka wywija się w dwie strony, czyli mamy dwie kostki w cenie jednej, a w całość spina się dużym guzikiem-gryzakiem. Jest lekka, nieduża, zajmuje mało miejsca i ma wszystkie gadżety interesujące niemowlaka: szeleściki, dzwoneczek, lusterko, wyciąganą mniejszą kostkę na tasiemce i obrazki zwierzaków. Kostka kosztuje ok. 60zł i posłuży od ok. 4. miesiąca życia do około roku.
Inną multifunkcjonalną zabawką wartą polecenia są zwierzaki Lamaze. Maskotki Lamaze charakteryzują się tym, że mają w sobie skumulowane wszystko to, co maluchy kochają najbardziej: grzechotki, gryzaki, metki, lusterka, piszczałki, stukacze, różne wzory i faktury. Zabawki Lamaze kosztują od 30 do ok. 60zł, a kupisz je m.in. tutaj. Więcej o nich przeczytasz w osobnym wpisie.
Jedną z moich ulubionych, a przy tym najtańszych zabawek niemowlęcych są tzw. magiczne ogniwa. To zestaw kilku kolorowych gryzaków w kształcie ogniwek o różnych wzorach i fakturach. Można ich używać jako gryzaków, połączyć w łańcuszek i zabrać na spacer albo przyczepić do wózka i wykorzystać jako uchwyt do innej zabawki. Najlepsze w nich jest to, że kosztują tylko ok. 30zł. Tutaj możesz je kupić, a tutaj przeczytać osobną recenzję.
Przy dzieciach żłobkowych najlepiej sprawdził się u nas zapas książeczek, zeszytów z naklejkami i kolorowanek. Mój patent jest taki, że dzielę liczbę dni urlopu przez 2, a następnie kupuję taką ilość książeczek. Kosztują one zwykle ok. 5zł za sztukę, więc nawet przy dwutygodniowym wyjeździe wychodzi wydatek rzędu 35zł, a siedem Kici Koci nadal łatwiej zapakować niż trzy pełnoformatowe zabawki.
W te wakacje po raz pierwszy zabierzemy ze sobą gry, co bardzo nas cieszy, bo jesteśmy starymi planszówkowiczami. Tradycyjne memo jest idealne dla trzylatki. Oczywiście o ile ma obrazki z Elsą. Poza tym zajmuje tyle miejsca co 2 pudełka zapałek, więc jest idealne do zabrania na wycieczkę. Kolejna na naszej liście jest gra „Nawlekaj, nie czekaj”. Polega ona na nawlekaniu kolorowych korali w wylosowanych sekwencjach w zadanym czasie. Gra ma kilka poziomów trudności, dlatego można ją łatwo dostosować do różnego wieku. Jest przy tym niedroga, bo kosztuje tylko ok. 20zł.
W co to wszystko zapakować? Plecaki LittleLife wygrały mój prywatny casting na najbardziej urocze plecaki malucha. Włożone na plecy zamieniają dziecko w dinozaura, pszczółkę czy inną wróżkę. Ważą tylko 200g, mają pojemność 2 litrów i solidny suwak, z którym poradzi sobie nawet dwulatek. To co u nas było najważniejsze, to plecak ma bardzo kompaktowe wymiary i zarówno wyglądem, jak i wagą pasuje dla drobnego dziecka. Jest dość pojemny w środku i ma miejsce na wpisanie danych kontaktowych na wypadek zgubienia. Posiada też klamerkę do zapięcia na piersi, co odciąża ramiona i kręgosłup dziecka. W zestawie jest też smyczka, która może być przydatna, gdy wchodzimy z dzieckiem w tłum, chociaż my z niej nie korzystaliśmy.
Butelka B.Box wyposażona jest w dozownik mleka modyfikowanego umieszczony pod denkiem. Wystarczy go przekręcić, aby mleko wymieszało się z wodą. Dzięki temu potrzebną porcję można odmierzyć w domu i nie trzeba taszczyć ze sobą całej puszki, a cały proces przygotowania mleka w plenerze jest łatwy i higieniczny. Specjalny kształt butelki wymusza karmienie w odpowiedniej pozycji i pomaga uniknąć zapowietrzania.
Pudełko śniadaniowe Skip Hop jest dla mnie śniadaniówką idealną. Rozmiar w sam raz, łatwo się otwiera, a w środku ma dodatkowy pojemniczek na sos lub drugą przekąskę. Pudełko jest dla Marysi atrakcyjne wizualnie, więc nie ma problemu ze zjadaniem przekąsek zabranych w plener. To oczywiste, że z tak fajnego pudełka wszystko smakuje lepiej :) Fajne jest też to, że Mary sama potrafi je otworzyć i zamknąć. Od Skip Hopa mamy też termosik w komplecie ze sporkiem [łyżkowidelcem], który bardzo dobrze sprawdził nam się na zeszłorocznych wakacjach.
A na czym zjeść i bawić się? Moim odkryciem na lato 2017 jest koc piknikowy Skip Hop. Nie mogę uwierzyć, że dopiero teraz go odkryłam. Koc jest wykonany z miękkiego, łatwo spieralnego, nieprzemakalnego materiału. Składa się do niewielkich rozmiarów, a po złożeniu wystarczy tylko zasunąć suwak i mamy zgrabny pakiecik. W komplecie jest też pasek na ramię, który można przepiąć także w taki sposób, żeby stworzyć plecak oraz niepozorna saszetka, która w rzeczywistości jest bardzo pojemnym cooler bagiem. Must-have! W bardzo dobrej cenie dostępny tutaj.
Więcej gadżetów i konkurs już w środę w drugiej części Niezbędnika Wakacyjnego :) Stay in touch!
Niektóre linki umieszczone w powyższym wpisie są linkami afiliacyjnymi. Oznacza to, że jeśli klikniesz w taki link, a następnie dokonasz zakupu, otrzymam z tego tytułu niewielką prowizję. Nie ma to wpływu na cenę, którą zapłacisz za swoje zakupy. Wszystkie zyski z bloga zasilają konta oszczędnościowe Marysi i Helenki na dobry start w dorosłość.
Napisz pierwszy komentarz