Kiedyś posag był gwarancją dobrobytu kobiety. Po śmierci małżonka wdowa nie dziedziczyła nic z jego majątku w formie, jaka jest dziś znana.
Jedynie wypłacano jej kwotę odpowiadającą dwukrotności wniesionego posagu. Przyszły małżonek Marii zapewne już chodzi po tym świecie. Może jest biały, może czarny, może będzie chudy, może gruby. Mam jednak nadzieję, że jej kasa nie będzie dla niego najważniejsza. Dlatego dziś będzie o posagu, ale potraktujmy to słowo umownie. Będzie o tym wszystkim, co Maria dostanie na swój start w dorosłość.
Kiedy Marysia przyszła na świat nie mieliśmy wielkich planów szykowania walizy gratów. Zaplanowaliśmy jedynie założenie konta oszczędnościowego, na które przelewamy 100zł miesięcznie oraz wszystkie podarki w stylu „macie tu 50zł, kupcie jej coś”. Na dzień dzisiejszy Mary ma odłożoną o wiele większą kwotę niż kiedy ja startowałam w dorosłość i sądzę, że do 18-tki uzbiera fundusze, które będą stanowić istotny wkład w jej pierwsze mieszkanie. Jeśli dotąd nie byliście przekonani do tego rozwiązania, nie mieliście czasu, czy zwyczajnie nie złożyło się, powiem: warto! Bardzo warto!
Pieniądze to fajna rzecz, ale zawsze jest to rzecz nabyta. Najważniejsze elementy posagu Marysi mają głównie wartość sentymentalną. Po pierwsze – imię, które Marysia dostała po swojej praprababci – kobiecie o niezwykle barwnym życiorysie i drugie imię, które dostała… po mnie. Po swoim rodzicu, jak wszyscy w mojej rodzinie. Wśród marysinych pamiątek jest też stuletnie już zdjęcie praprababci imienniczki, wzruszający list do Marysi od mojego nieżyjącego już dziadka i porcelanowa figurka Buddy przywieziona z podróży do Chin prawie 60 lat temu. Jest obraz z rodzinnej kolekcji podarowany przez moich rodziców i jedwabna apaszka, którą nosiła moja babcia. Ja sama do magicznego kuferka odkładam body w najmniejszym rozmiarze, które Marysia nosiła w pierwszym miesiącu życia [i zdjęcie, na którym jest w nie ubrana!] oraz jej niemowlęcy kocyk. Po mnie zaś moje córki dostaną biżuterię i pewnie jeszcze kilka drobiazgów.
Ktoś powie: trochę starych gratów, parę niemodnych rzeczy, pierdoły pod cudzy gust, do tego kilka szmat. Po co jej to? Może i tak. Może Marysię wcale nie będzie obchodzić rodzinna tradycja. Zawsze będzie mogła to wyrzucić lub w najlepszym wypadku przechować i przekazać kolejnym pokoleniom, bo nie oszukujmy się, przedmioty te mają wartość głównie niematerialną. Dlatego pamiątek nie będzie zbyt wiele. Ot, jeden niepozorny biurowy kartonik na format A4, który z łatwością można upchnąć na dnie szafy. Ale z drugiej strony – może właśnie będzie to dla niej ważne? Może kiedyś zada sobie pytania: kim jestem? Jak to się stało, że jestem tu i teraz? Może wyciągnie kiedyś to maleńkie body i założy mojemu wnukowi? Może przekaże je swoim dzieciom?
Rodzinną tradycję bardzo łatwo jest zerwać. Dużo trudniej – odbudować. Dlatego, nawet jeśli moje dzieci nie będą zainteresowane jej kontynuacją, chcę żeby to była ich świadoma decyzja. Bo oprócz tych kilku gratów i konta bankowego, chcę żeby moje dzieci weszły w dorosłe życie z charakterem. Chcę, żeby były osobami myślącymi, świadomymi, pewnymi siebie i wiary we własne możliwości. Wiedzącymi czego chcą i do czego dążą, a przy tym empatycznymi i wrażliwymi na cudzy los. I to w tym temacie czeka o mnie o wiele więcej pracy, niż przy odkładaniu kilku gadżetów do pudełka.
Wow, bardzo fajnie napisane. Trochę zazdroszczę tych rzeczy, a przede wszystkim listu. U nas nie będzie tylu pamiątek, bo dziadkowie zmarli dość młodo, a rodzice nie byli zbyt sentymantalni, ale kilka rzeczy mamy zachowanych np. pierwszy pukiel włosów, Specjalne konto też zalożyliśmy.
U nas dziadkowie też zmarli wcześnie, jedynie jeden mój dziadek doczekał Marysi i zostawił przepiękną pamiątkę!
Basiu, czy mogłabyś zdadzić jakie konto wybraliście dla Marysi? Czy jakieś specjalne dla dziecka, bo takie znalazłam tylko w ofercie ING a natchnęłaś mnie właśnie i chcę założyć synkowi.
Specjalnie unikałam kont typowo dla dzieci, bo w razie potrzeby wypłacenia kwoty zdarzają się problemy z tym [konto jest na dziecko, a nie na rodzica]. Mają też kilka drobniejszych wad. Założyłam zwykłe oszczędnościowe subkonto w swoim banku.
Bardzo Ci dziękuję za odpowiedź.