Druga część smoczych propozycji prezentowych na rok 2015. Tym razem pomysły dla dzieci w wieku 0-12 miesięcy.
Moja Biblioteczka. Zwierzęta. Grupa Wydawnicza Foksal (Wilga)
Połączenie książeczki, klocków i puzzli. Pozornie spora gabarytowo księga po otwarciu ukazuje 6 małych książeczek-kostek. Każda z nich składa się z kilku grubych kart z wizerunkami zwierząt podzielonymi tematycznie, m.in. Zwierzęta w zoo, Dzikie zwierzęta, W morzu… Obrazki są wyraźne i przykuwają uwagę, a do tego mini-książeczki można układać jak klocki lub w przegródkach opakowania jak puzzle. Bardzo fajne.
Cena ok. 25zł
Huśtawka
Jeśli młodzież potrafi już samodzielnie siedzieć, polecam huśtawkę. Co prawda trzeba podejść co jakiś czas i bujnąć, ale nawet to nie zmienia faktu, że często było to dla nas wybawienie w momentach ekspresyjnego weltschmerzu. A już wisząca w zasięgu ręki [lub nogi!] to pełen luksus dla matki pracującej przy komputerze. #leniwamatka
Cena od 30zł
Kaczka w kuli
Z serii WTF? Zabawka do kąpieli, która zawiera przenośną wodę. U nas używana zdecydowanie poza wanną, kręci już 4-miesięczniaka i do dziś jest obdarzana zainteresowaniem. Gwarantuję, że to będzie hit.
Cena ok. 30zł
Dumel Rymujący Smartfonik
Trochę z serii paskudztwo, ale jeśli jeszcze się o tym nie przekonaliście, muszę Was poinformować, że etap kiedy wszystko jest HALO! nastąpi prędzej lub później. U nas HALO to nie tylko telefony rodziców, ale też piloty do wież i niestety również wszelkie niewielkich rozmiarów zabawki grające. I tu pojawia się problem, bo skręca mnie, kiedy widzę, jak M. ładuje do ucha tablecika, który gra na full volume. „Rymujący Smartfonik” poza irytującą nazwą i niezbyt atrakcyjnym wyglądem ma jednak poważną zaletę – jest bardzo cichy. Tak cichy, że w normalnym gwarze praktycznie niesłyszalny, ale za to przyłożony do ucha na pewno nie uszkodzi słuchu. Ponieważ zakup czegoś z tej kategorii wydaje się wręcz nieunikniony, polecam produkt Dumela.
Cena ok. 30zł
Materiałowa książeczka
Mieliśmy ich kilka i mogę śmiało powiedzieć, że żadna ich liczba nie będzie zbyt duża. Fajne są zarówno te fabryczne [nasze ulubione z Tiny Love i Ikei], jak i ręcznie robione [szukać pod hasłem quiet book]. To za co osobiście najbardziej je cenię, to mnogość atrakcji w niewielkiej objętości, dlatego to zawsze mój pierwszy wybór na krótsze i dłuższe wyjazdy, czy choćby wypady do restauracji.
Cena od 30 do 150zł
Dwustronna kostka Tiny Love
To jeden z najbardziej udanych zakupów pierwszego roku życia Marysi. Kostka nie tylko ma dużo ciekawych elementów dotykowych i szczegółowe obrazki, ale przede wszystkim da się wywinąć na drugą stronę, dzięki czemu mamy 2w1. Za tę cenę – rewelacja.
Cena ok. 60zł
Wielki pluszak
Synonim kiczu lat 90. powraca w nowej, lepszej odsłonie. Misie mają mięciutkie, miłe w dotyku futerko, do którego malec chętnie się przytula. Można zaszaleć i zamiast misia wybrać coś bardziej dizajnerskiego lub po prostu nietypowego. Do nas, po długich poszukiwaniach, leci właśnie prosto z Niemiec wielki Totoro! :D Miłośnikom klasyki polecam piękne pluszaki od Beppe i Teddykompaniet. To będzie nie tylko zabawka na długo, ale także pamiątka, gadżet do fotografii i ozdoba pokoju. Polecam wysokość ok. 80cm.
Cena 50-300zł
Karmnik dla ptaków
Fascynujące obserwatorium do ustawienia na parapecie lub przed domem.
Cena ok. 50zł
Atraktor na pałąk
Nie znam niemowlaka, któremu nie udzieliłby się szał na metki. Natomiast osobie, która wymyśliła te ochraniacze na wózkowe pałąki należy się Nobel. Nie tylko chronią poręcz przed zabrudzeniem, ale też zapewniają wystarczająco atrakcji na cały spacer, dzięki czemu nie trzeba nosić tony zabawek, a przy tym prawie nic nie ważą [pozdrawiam mamy, które nie mają windy]. Polecam te ręcznie robione. Można zamówić w rozmiarze, wymiarze, kolorystyce i stylu, który najbardziej odpowiada rodzicom i pasuje do wystroju wózka.
Cena ok. 30zł
Zabawki Ebulobo
Lamaze zna już pewnie każdy rodzic. Dla tych, którym trochę się już opatrzyło, polecam zabawki Ebulobo. To takie Lamaze tylko bardziej hipsterskie. Pewnie nie wszystkim będą się podobać, ale mają w sobie to COŚ, trochę sentymentu, aromat oldschoolu i lekką nutkę dekadencji.
Cena od ok. 55zł do 300zł
Gryzak kwiatek Tiny Love
Każdemu będę powtarzać, że to najlepszy gryzak jaki kiedykolwiek wymyślono. Dzięki temu, że płatki kwiatu ustawione są poprzecznie do uchwytu, młode może z łatwością je memłać. Dodatkowo wypustki ułatwiające chwytanie + szeleszczący materiał i jesteśmy w raju ;) Generalnie dla maluchów do 1. roku życia polecam zabawki Tiny Love – u nas wszystkie się sprawdziły.
Cena ok. 30zł
Piłka Haba
To jeden z tych gadżetów dla małych rączek, które uczą się kształtów i faktur. Pomiędzy zwojami kryją się zwierzaki, które nie tak łatwo wyciągnąć, ale dzięki temu zabawka pozostanie atrakcyjna także dla starszego niemowlaka.
Cena ok. 65zł
Mata kontrastowa
I na koniec coś dla tycich ludków. Marysia takiej maty nie miała, więc nie będę polecać konkretnej firmy. Na pewno jednak teraz chciałabym mieć coś takiego z kilku powodów. Mata to coś więcej niż karty czy książeczki. Może służyć jako dodatkowy kocyk lub kołderka do zabrania w „teren” oraz jeszcze zanim maluch zacznie zwracać uwagę na obrazki. Wybrałabym taką, która oprócz atrakcyjnych wzorów będzie miała także wystające elementy do zabawy i różne faktury. Im więcej, tym lepiej. Dzięki temu zyska dodatkową funkcjonalność maty edukacyjnej. Pamiętam, że te wszystkie wystające elementy bardzo Maryśkę kręciły!
Cena ok. 230zł
Jakie jeszcze propozycje byście dorzucili?
W zestawieniu mogłaby znaleźć się także zabawka, która nie dość, że zapewnia maluchom świetną zabawę i rozwój, to jeszcze uczy pionowej postawy. Mówię o muzycznym stoliczku takim jak tu [ciach! reklama]
Podpowiedź proszę jak zamontowałaś hustawkę. Córka uwielbia, ale nie mam pomyslu na nią.
Dwa haki huśtawkowe z OBI wkręcone we framugę ;)