Marysia skończyła 6 miesięcy, zatem pora podsumować, co u nas sprawdziło się w tym czasie.
Najważniejszy milestone tego okresu to nauka chwytania i w zasadzie to on wyznacza, które zabawki były witane z entuzjazmem i kiedy:
- 4. miesiąc – nauka chwytania
- 5. miesiąc – chwytanie niepewne
- 6. miesiąc – mocne chwytanie i tarmoszenie ;)
Oball
Leciutka, gumowa piłka-grzechotka z dużymi dziurami, którą niezwykle łatwo złapać, to hit ostatnich lat. U nas został przywitany gorąco i z owacjami ze strony Marysi, ale ten zachwyt trwał tylko 2 dni. Później wielkiego entuzjazmu już nie było. Być może jednak kupiliśmy tę zabawkę odrobinę za późno, bo od strony technicznej wydaje się ona idealna.
Szmacianko-kocyki
Są lekkie, łatwe do schwytania, można włożyć do paszczy i memłać. Czy czegoś więcej potrzeba? Polecam takie, które mają dość duży kocyk, co zwiększa możliwości zabawy – można przykryć buzię dziecka, aby samo się odsłoniło, bawić się w „a kuku” itp. U nas sprawdził się królik z KappAhla – ma duży kocyk i szeleszczące uszy.
Grzechotki
Koniecznie o wąskim uchwycie, aby mała łapka dała radę złapać zabawkę. Idealna grzechotka powinna posiadać element, który łatwo [i bezpiecznie] wsadzić do paszczy. U nas pod tym względem najlepiej sprawdził się kwiatek z Tiny Love. Co prawda jest dość ciężki i ma dość szeroki uchwyt, jednak gumowe wypustki ułatwiają chwytanie, a poprzeczne ułożenie kwiatu względem łodygi ;) sprawia, że grzechotkę tę wyjątkowo łatwo umieścić w paszczy i oddać się błogiemu memłaniu.
Zabawki sensoryczne
Ach, te modne słowa. Mowa o wszystkim tym, co grzechocze, dzwoni, szeleści i ma różne faktury. U nas Lamaze i biedronko-pszczoła z BabyOno. Czytaj więcej o zabawkach Lamaze: Nasze Trio z Lamaze.
Metki
To wpisuję nieco eksternistycznie, bo typowych metkowców nie mamy, ale widzę jak Marysia bawi się zwykłymi metkami i elementami metkopodobnymi swoich zabawek. Jest szał!
Książeczki
Z grubymi tekturowymi lub plastikowymi kartami i wyraźnymi obrazkami, z wierszykami albo bez. Bardzo polecam klasyczne wiersze dla dzieci w książeczkach wydawnictwa Skrzat z ilustracjami Kazimierza Wasilewskiego. Mała tak się rzuca, żeby chwytać obrazki, aż mi jej żal ;) A ja w międzyczasie czytam między jej rękoma.
Mata edukacyjna
Zdecydowanie zbliżamy się do końca użyteczności tego sprzętu – teraz przesiadamy się na matę piankową [czytaj więcej]. Odkąd Marysia w miarę nieźle opanowała chwytanie [czyli w okolicy ukończenia 5 miesięcy] pewnie sięga po wiszące zabawki i z lubością je tarmosi. Jeśli włączam sprzęt, to tylko w opcji „aktywne chwytanie”, ale mam wrażenie, że odgrywanie melodyjek po pociągnięciu za zabawkę nie robi na niej specjalnego wrażenia. Najfajniej bawi się łapiąc zabawkę i oglądając ją ze wszystkich stron. Przyszedł też czas na docenienie walorów samej maty. Zdecydowany plus za żywe, kontrastowe barwy i wystające elementy [tych mogłoby być więcej]. Marysia położona na brzuchu jest mocno zainteresowana tym, na czym leży. Niestety mata jest już po prostu za mała [75x75cm], stąd decyzja o przeprowadzce na coś większego :)
A co u Was sprawdziło się w tym wieku? Lub wręcz przeciwnie, co jest zdecydowanie zbyteczne według Was?
Zobacz też, jakie zabawki sprawdziły się u nas w wieku 0-3 miesiąca.
U nas również sprawdziły się grzechotki o wąskim uchwycie, książeczki (i tu jest to samo, próba chwycenia każdego obrazka :)), i książeczka pluszowa z Rossmanna, jej ulubiona. Natomiast obyło się u nas bez słynnego Oballa
Widziałam, że Twoja córeczka jest niemal rówieśniczką mojej :) Dzięki za świeżą opinię! :)
Syn ma 5 miesięcy i mata zdecydowanie narazie nie potrzebna. Wiedziałam o tym a i tak kupiłam już sporo wcześniej ;) ach Ci rodzice