Lubię zacząć dzień od zielonej herbaty. Stanęłam sobie ostatnio z dużym kubkiem przy oknie i cieszyłam chwilą ciszy w domu, gdy Córka spała. Drzewa były bardziej żółte niż jeszcze wczoraj, a cały krajobraz zasnuty był lekką mgłą [mam nadzieję, że to była mgła, bo tu na Śląsku nigdy nic nie wiadomo], przez którą przebijało się poranne słońce. W ten sposób dotarło do mnie, że nie ma odwrotu – jesień zagościła na dobre.