Pachnie paskudnie, smakuje też paskudnie, ale dziecko je – tak podsumował nowe kaszki Bobovity… mąż.
Wybór kaszek bezmlecznych na rynku jest bardzo słaby, więc ciągle kręcimy się między trzema smakami. Ostatnio jednak trafiłam w Rossmanie na nową linię z Bobovity.
Proste, zgrzebne opakowanie wzbudza skojarzenia z produktami eko i bio. Niestety to tylko pozory. To co kaszka ma do zaoferowania to brak dodatku cukru i całkiem niezły skład.
Wybrałam kaszę pszenno-jabłkową. Skład bardzo przyzwoity: mąka pszenna 96%, maltodekstryna, proszek jabłkowy 1%, aromat naturalny jabłkowy, witamina B1. Najbardziej obawiałam się, że Marysia wzgardzi kaszką o lekko kwaśnym, intensywnym zapachu jabłkowym i bez cukru – podobnie jak to było w przypadku kaszek Holle. Okazało się jednak, że Marysi smakuje i nie ma żadnego szemrania. Do naszej wąskiej grupki zjadliwych i bezmlecznych kaszek dołączyła zatem nowość.
Inne smaki bezmleczne też zapowiadają się ciekawie: ryżowo-waniliowa i owsianka pełnoziarnista. Oprócz tego dostępny jest też duży wybór smaków mlecznych.
Mogę polecić :)
Najtańsza mąka pszenna i proszek jabłkowy o zgrozo cały 1% do tego maltodekstryna i aromat… na pewno nie podam tego dziecku
Co niby jest złego w maltodekstrynie?
To wypełniacz, zagęstnik i zamiennik cukru.
Maltodekstryna na zagęstnik, wypełniacz i zamiennik cukru.
Mąka to też zagęszczać. Maltodekstryna nie jest szkodliwa i w kaszce nie jest złym składnikiem. Co innego w przypadku np. słoiczków rozrzedzanych wodą i zagęszczanych skrobią lub mąką.
Myślę, że wszyscy mają trochę racji. Maltodekstryna nie jest szkodliwa, ale lepiej by było, gdyby jej nie było. Jednak wybór kaszek bezmlecznych jest tak ograniczony, że przymykam na to oko, bo nie ma jej tam dużo i wg mnie jest to naprawdę niezły skład.
Oczywiście, że mąka to też zagęszczacz ale z pewnością wytwarzana jest w sposób bardziej naturalny niż maltodekstryna. Ponadto większym problemem jest raczej fakt, że jest to słodzik, a nie zagęstnik. Sztucznie słodzone kaszki to istna plaga na sklepowych półkach, ale producent mydli kupującym oczy pisząc na opakowaniu, że produkt jest bez cukru. Rzeczywiście w tej kaszce nie ma akurat za dużo słodzika, ale wpływa on na smak, który jest sztuczny. Ja wolę dać mojemu dziecku bezmleczną kaszkę mannę czy bezglutenową jaglankę z naturalnym owocem czy sokiem, a nie sztucznym cukrem, ale to już wybór każdej z nas co dajemy naszym Maluchom.
Kaszka ma świeży bukiet, z główną nutą przywodzącą na myśl niedojrzałe papierówki ze starego sadu na południowym zboczu…
Dobrze, do rzeczy :)
Zasadniczo co do maltodekstryny i innych słodzących wynalazków ja się zupełnie zgadzam, ale z własnego doświadczenia muszę powiedzieć, że ten dodatek jest tam minimalny. Przeprowadziłem test bezpośredni, tzn. osobiście pożarłem nieco tej kaszki i jest wręcz kwaśna. Wydaje się, że dodano słodzika tyle, żeby dzieci ciut więcej jadły, a mniej pluły. Pomysł z sokiem oczywiście doskonały – my często różne kaszki wzbogacamy własnoręcznie zrobionym sokiem z malin. Młoda uwielbia. No ale nie można też w kółko jeść tego samego. Różnorodność raz na jakiś czas się przydaje, a małych odstępstw od idealnego składu nie ma co demonizować.
A ja nigdy nie kupiłam i nie podałam swojej teraz 1,5 rocznej córeczce „sklepowej” kaszki dla dzieci. Gotujemy jaglaną, płatki owsiane, kaszę manną i Oleńka wcina z wielkim smakiem, a cukier i tym podobne zastępują świeże naturalne owoce. Mówię zdecydowane NIE sklepowym gotowym produktom. Jesteśmy tym co jemy.
Polecamy! córce bardzo smakują te kaszki – są z pełnoziarnistego zboża, z dodatkiem owocó i co najważniejsze – bez dodatku cukru.